Zapraszam do trzeciego wywiadu z cyklu moich rozmów z zawodnikami drużyny seniorów, a 17. wywiadem w ogóle. Marcin Herman nominował Adriana Korczyka, więc to on jest bohaterem rozmowy.
Marcin Herman nominował Adriana Korczyka, więc to on jest bohaterem rozmowy.
To już moje drugie podejście do wywiadu z tobą. Pierwsze było na Faktach Oświęcim. Tym razem chyba się uda.
Oczywiście. W tamtym przypadku niestety byłem „zabiegany” i nie miałem zbyt wiele czasu na cokolwiek.
Jak trafiłeś na pierwsze treningi w LKS Rajsko i jakie były twoje początki w wieku dziecięcym i młodzieżowym?
Zacząłem grać w piłkę po namowie kuzyna Przemysława Staronia, którego serdecznie pozdrawiam. Zaczęliśmy trenować na boisku przed domem. W wieku około 10 lat poszedłem do LKS Rajsko na treningi. Po około roku nasz trener Piotr Chowaniec, polecił mnie Panu Andrzejowi Sadlokowi, który chciał stworzyć grupę z chłopaków wyróżniających się z okolicy. W Pasjonacie Dankowice grałem przez około sześć lat aż do ukończenia gimnazjum. Ten czas wspominam bardzo dobrze. Wszystko kręciło się i było podporządkowane piłce nożnej. Codzienne treningi, na które woził mnie tata, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Do tego ciągłe wyjazdy na turnieje, pierwsze wycieczki zagraniczne i przy okazji zdobyte mistrzostwo Polski. Później wróciłem do LKS Rajsko, gdzie zacząłem trenować w drużynie seniorów.
Słyszałem od ciebie, że twoje nastawienie do uprawiania piłki nożnej w pierwszy okresie twojej piłkarskiej przygody był zupełnie inny niż teraz? Na czym polegała ta różnica?
Po okresie grania w Pasjonacie piłka nożna spadła na dalszy plan. Na ten czas nie wyobrażałem sobie, że mogę kiedyś opierać życie na samej piłce nożnej, dlatego zacząłem ją traktować jako hobby, coś co sprawia mi przyjemność i jest miłym dodatkiem do życia. W okresie licealnym trenowałem 2-3 razy w tygodniu. Później poszedłem na studia dziennie i przez następne 5 lat grałem tylko mecze nie trenując w ogóle. Teraz rzetelniej podchodzę do grania w piłkę nożną, choć dalej traktuje piłkę jako dobrą zabawę.
Jak wspominasz swoje początki w drużynie seniorskiej LKS Rajsko. Jak wiodło się tobie i drużynie?
Praktycznie cały czas spędzony w LKS Rajsko wspominam bardzo dobrze. Nie było problemu z wejściem do zespołu seniorskiego, ponieważ grało tam wielu znajomych. Drużyna składała się praktycznie z samych miejscowych.
Przez kilka sezonów LKS Rajsko miało mocny skład, ale ciągle czegoś brakowało w walce o awans. Jak ty oceniasz ten czas. Mowa oczywiście om okresie, w którym tam grałeś.
Było kilka sezonów, w których brakowało nam chyba szczęścia, bo ciągle zajmowaliśmy 2-3 miejsce. W jednym sezonie przegraliśmy z Górnikiem Brzeszcze gorszym stosunkiem bramek, a kilka kolejek przed końcem mieliśmy przewagę pięciu punktów.
Zdecydowałeś się przejść do LKS Jawiszowice. Nie ma co ukrywać, że oba kluby rywalizowały wtedy o najwyższe cele w lidze, są też położone blisko siebie. Możesz wyjawić nam, co wtedy skłoniło ciebie do takiej, a nie innej decyzji?
Nie dogadałem się z działaczami klubu w Rajsku. Spotkałem się z Panem Krzysztofem Łysoniem oraz trenerem Jarosławem Płonką, którzy nakreślili plan na przyszłość klubu. Podjąłem decyzję o przejściu do LKS Jawiszowice i teraz wiem, że był to strzał w dziesiątkę.
Chyba dobrze wkleiłeś się w zespół, skoro tak jak w poprzednim swoim klubie strzelałeś dużo?
Jestem napastnikiem, więc muszę strzelać bramki. Mieliśmy mocny skład, graliśmy ofensywnie, więc było mi łatwiej o bramki.
W pierwszym sezonie w LKS Jawiszowice od razu awansowaliście do V Ligi. Jak wspominasz ten sezon i swój wkład w sukces?
Mój wkład był taki jak każdego z drużyny. Tak jak mówiłem wcześniej mieliśmy mocny skład, więc zgodnie z planem awansowaliśmy.
Jaki był pierwszy sezon według twojej opinii?
Jako beniaminek weszliśmy z przytupem bo po pięciu kolejkach mieliśmy pierwsze miejsce. Przez cała pierwsza rundę grało nam się łatwiej, ponieważ rywale nie znali jeszcze naszego stylu gry. Druga nas trochę zweryfikowała i skończyliśmy na szóstym miejscu.
W drugim nie tylko awansowaliście do IV Ligi, ale wasz wynik punktowy i bilans na wielu zrobił duże wrażenie. Co powiesz o tamtym sezonie i waszym wyniku?
Jest to sezon, który każdy z nas zapamięta na zawsze, ponieważ nikt nie pomyślałby, że jest to możliwe. Jest to zasługa nie tylko zawodników, ale także Pana Krzysztofa Łysonia, trenera oraz działaczy. Byliśmy mocnym kolektywem. Każdy brał odpowiedzialność za to co robi i to zaowocowało.
Powiedz coś o pierwszym sezonie w IV Lidze.
Naszym celem w pierwszym sezonie w IV lidze była jak największa zdobycz punktowa i spokojne utrzymanie się na tym poziomie rozgrywek. Wydaje mi się że osiągnęliśmy dobry wynik, ponieważ zabrakło nam tylko trzech punktów do piątego miejsca.
A drugim?
Drugi sezon jak wiadomo zakończył się po pierwszej rundzie.
W ostatnich 11 meczach tej rundy zdobyliśmy trzy punkty. Trzeba zaznaczyć ze w dziewięciu z nich otwieraliśmy wynik na 1:0. Zakończyliśmy rundę na piętnastej pozycji.
Poprzedni sezon był dla was i dla wszystkich drużyn ciężki. Pandemia koronawirusa bardzo namieszała i utrudniła sytuacje. Jak to przeżywałeś?
Z niecierpliwością czekałem na powrót na boisko. Taka długa rozłąka z piłka utwierdziła mnie tylko w tym, że jest to ważny element mojego życia. Brakowało sportu, więc szukałem innych aktywności. Dużo pomógł w tym czasie Adrian Pietraszko, który zebrał grupę znajomych i zbudowaliśmy plac do street workoutu, na którym spotykaliśmy się codziennie.
Co czułeś, gdy PZPN ogłosił swoją decyzję o awansach i spadkach poniżej III Ligi?
Poczułem ulgę, ponieważ źle się gra mając presję wyniku, a znajdowaliśmy się w takiej sytuacji, że każdy mecz grany byłby pod presją.
Co czułeś, gdy mogliście wrócić do legalnego trenowania i grania?
Szczęście.
Jak waszą grę w sierpniu, we wrześniu, w październiku i w listopadzie tego sezonu? Czy miejsce w tabeli oddaje waszą grę?
Myślę, że tabela oddaje nasza grę. Przed sezonem założenia były takie, żeby awansować do grupy mistrzowskiej. Na ten moment w niej jesteśmy mając jeden mecz mniej niż pozostałe drużyny.
Jesteś zadowolony ze swojej postawy w tych meczach.
Z gry tak, ze skuteczności nie.
Jak według twojej opinii przebiega okres przygotowawczy w klubie?
Trenujemy od połowy stycznia trzy razy w tygodniu. W weekend gramy mecze kontrolne. Z tygodnia na tydzień wygląda to coraz lepiej. Drużyna dzięki trenerowi Przemysławowi Pitremu zyskała swój styl.
Na co stać LKS Jawiszowice w dalszej fazie rozgrywek.
Na pewno na awans do grupy mistrzowskiej i walkę w każdym meczu o trzy punkty.
Chciałem nawiązać do tego, że wspomniałeś kiedyś, że wcześniej nie traktowałeś gry w piłkę zupełnie na poważnie. Kiedy to się zmieniło?
Po zakończeniu studiów.
A miałeś kiedyś takie myśli, że gdybyś od początku miał inne nastawienie, to twoja przygoda potoczyłaby się inaczej.
Wiem, że gdybym miał inne nastawienie, to miałbym większe umiejętności. Wszystko zależałoby od szczęścia i znalezienia się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
Strzelałeś dużo goli w LKS Rajsko, strzelasz sporo w LKS Jawiszowice w A Klasie, V i IV Lidze. To znaczy, że łatwo dostosowujesz się do poziomu danej ligi czy drużyny.
Po prostu lubię strzelać bramki.
Skupmy się na LKS Jawiszowice masz na swoim koncie 100 bramek w tym klubie. Jakie to ma dla ciebie znaczenie?
Bardzo się cieszę, że udało się strzelić 100 bramek w pięć sezonów. Taka okrągła liczba to motywacja do dalszej pracy.
W klubie nie zapomnieli o twoim wyczynie. Zostałeś wyróżniony przez działaczy.
Tak. Dziękuje jeszcze raz sponsorowi głównemu Panu Krzysztofowi Łysoniowi oraz całemu zarządowi klubu za pamiątkowa paterę. Zajmuje teraz ważne miejsce na ścianie.
Która bramka albo które bramki dla LKS Jawiszowice miały dla ciebie największe znaczenie. Które najlepiej wspominasz?
Bramka z przewrotki przeciwko mojemu byłemu klubowi na stadionie w Jawiszowicach. Czułem się tam nie do końca doceniony więc chciałem się pokazać z jak najlepszej strony.
Wielu kojarzy ciebie nie tylko ze skuteczności, ale też z bramek ładnej urody np. przewrotki. Czy te bramki np. z przewrotki mają dla ciebie jakieś większe znaczenie?
Każda bramka ma znaczenie, ale te z przewrotki gdzieś tam w środku cieszą trochę bardziej.
Jak scharakteryzujesz waszą obecną drużynę?
To połączenie doświadczenia z młodością.
Jaką macie atmosferę w drużynie.
Atmosfera jest bardzo dobra.
Jakie są mocne i słabe strony Adriana Korczyka jako piłkarza?
Mocne siła, a słabe to podania.
Jakie jest twoje największe marzenie jako piłkarz?
Strzelić hat trick i żeby wszystkie te te bramki były z przewrotki .
Twój ulubiony klub światowej piłki nożnej?
Fc Barcelona.
Najbardziej pamiętny, emocjonujący mecz jaki obejrzałeś na żywo lub w telewizji to?
Na żywo mecz FC Barcelona - FC Mallorca.
Twój ulubiony zagraniczny piłkarz ?
Ronaldinho.
Twój ulubiony polski zawodnik z jakiejkolwiek pozycji?
Zieliński.
Z którym zawodnikiem rozumiałeś się na boisku najlepiej w całej twojej karierze?
Z Marcinem Hermanen i Tymoteuszem Niedzielą.
Polski trener, który zrobił na tobie najlepsze wrażenie to?
Przemysław Pitry.
Jakiego spodziewasz się wyniku na polskiej reprezentacji na najbliższych Mistrzostwach Europy?
Awansu do półfinału.
Twój ulubiony sport lub sporty poza piłką nożną?
Snowboard.
Najsmaczniejsze danie to?
Carbonara.
Ulubiony film to?
Zielona Mila.
Ulubiony aktor i aktorka to?
Jessica Alba i Dwayne Johnson.
Ulubiony gatunek muzyczny?
House
Gdybyś miał teraz wybrać jedno państwo, które mógłbyś zwiedzić to?
USA
Czym dla ciebie konkretnie jest LKS Jawiszowice?
Klubem w którym, od kilku lat mogę realizować swoją pasje.
Wybierz zawodnika z twojej drużyny, z którym ma być przeprowadzony kolejny wywiad.
Dawid Hałat.
Rozmowę przeprowadził Paweł Obstarczyk
Komentarze